W lipcu 2025 roku doszło do dwóch publicznych wystąpień duchownych (biskupów-seniorów), które stały się zarzewiem poważnego kryzysu komunikacyjnego na linii Kościół-państwo. Bp Antoni Długosz podczas Apelu Jasnogórskiego publicznie poparł Ruch Obrony Pogranicza Roberta Bąkiewicza. Kilka dni później bp Wiesław Mering powiedział natomiast:
„Rządzą nami ludzie, którzy określają się jako Niemcy. Jak świat jest światem – mówił w XVII wieku jeden z polskich poetów Wacław Potocki – bo świat jest światem, Niemiec nie będzie bratem Polaka” oraz: „Granice naszego kraju są zagrożone zarówno od zachodu, jak i od wschodu”.
Te wypowiedzi, choć wygłoszone przez emerytowanych biskupów, wywołały międzynarodowy rezonans i stały się pretekstem do interwencji dyplomatycznej rządu polskiego w Stolicy Apostolskiej.
Zarówno charakter obu wystąpień, jak i szerszy kontekst, wskazują na możliwość zastosowania klasycznej kombinacji operacyjnej. Operacje w celu wpływania na Kościół to rzecz nie nowa. Trzeba przypomnieć i wziąć pod uwagę, że już dawniej grało się kwitami IPN, aby takie naciski wywierać. Wszystko wskazuje na to, że w ostatnich latach PiS poszło jeszcze dalej – po prostu „robiło” biskupów Pegasusem. W takim razie, należy uznać za realną hipotezę, że PiS jest w stanie wykorzystywać mechanizm presji operacyjnej wobec duchowieństwa w celu politycznego podporządkowania przekazu religijnego – dla narzucania, a przynajmniej tworzenia wśród Polaków wrażenia, że Konferencja Episkopatu Polski popiera i propaguje partyjne poglądy PiS. Oczywiście należy przypomnieć, że biskupi seniorzy, choć formalnie przynależą do Konferencji Episkopatu Polski i mogą uczestniczyć w jej obradach, to jednak nie sprawują funkcji decyzyjnych ani nie podlegają instytucjonalnym kompetencjom KEP w zakresie autoryzowania lub nadzorowania wypowiedzi publicznych. Innymi słowy, ich wypowiedzi nie stanowią oficjalnego stanowiska KEP. Niemniej jednak przekaz, jaki pozwoliły one wygenerować, jest zgoła inny – pozwala utrzymywać, że tak mówią polscy biskupi (wykorzystując w pewnym sensie zasadę „pars pro toto”).
Jeśli przyjąć powyższą hipotezę za prawdziwą, to jako część tejże operacyjnej kombinacji należy niewątpliwe widzieć komentarze medialne, takie jak np. red. Grzegorza Górnego. Wypowiedzi bpa Wiesława Meringa zostały bowiem natychmiast podchwycone przez wybrane środowiska medialne. Charakterystycznym przykładem jest reakcja właśnie Grzegorza Górnego w wypowiedzi wygłoszonej 14 lipca 2025 w audycji opublikowanej 14 lipca 2025 na kanale PCh24TV (serwis YouTube), w której powiedział m. in.: „To te same zarzuty można by było postawić i niegdyś księdzu Piotrowi Skardze albo później podobne zarzuty – że religia się wtrąca w sprawy polityczne – księdzu prymasowi Wyszyńskiemu czy księdzu Jerzemu Popiełuszce”. (Abstrahując od głównego wątku nadmieńmy, że porównanie – w tym kontekście – bpa Wiesława Meringa z prymasem Stefanem Wyszyńskim czy ks. Piotrem Skargą jest manipulacyjne, a z męczennikiem ks. Jerzym Popiełuszką ociera się wręcz o bluźnierstwo). O czym świadczy powyższa wypowiedź? Wskazuje ona na funkcjonalną rolę Górnego jako obsługi medialnej operacji politycznej, mającej na celu polityczną manipulacji w celu wypromowania wypowiedzi biskupa seniora jako oficjalnego stanowisko Konferencji Episkopatu. Co ciekawe, red. Górny doszukiwał się źródeł konfliktogennych w wypowiedzi abpa Józefa Kupnego, wiceprzewodniczącego KEP, który krytycznie odniósł się do słów bpa Meringa. Wbrew dalszym twierdzeniom red. Grzegorza Górnego to nie Konferencja Episkopatu Polski i nie abp Józef Kupny wywołali konflikt. To bp Wiesław Mering, w ramach przypuszczalnej operacji inspirowanej politycznie, zaproponował narrację, która nie miała mandatu ze strony struktur Kościoła.
Dalej było jeszcze ciekawiej. W reakcji na wypowiedzi biskupów seniorów, MSZ wystosowało 15 lipca 2025 r. demarche wobec Stolicy Apostolskiej. Dokument zawiera m.in.:
„Takie wypowiedzi biskupów, którzy działając jako przedstawiciele Konferencji Episkopatu Polski i tym samym reprezentujący Kościół katolicki, podważają dobre stosunki polsko-niemieckie…”
oraz:
„Uprzejmie sugerujemy wyciągnięcie stosownych konsekwencji wobec biskupa Wiesława Meringa oraz biskupa Antoniego Długosza…”
Ten ruch polskiej dyplomacji nie tylko nadał wypowiedziom emerytów oficjalny status, ale utwierdził ich polityczny charakter, wzmacniając skuteczność domniemanej operacji PiS. Zamiast wykorzystać sytuację i wykazać, że PiS instrumentalizuje Kościół poprzez presję medialną i operacyjną, rząd potwierdził skuteczność tej manipulacji. Nie sposób odgadnąć, jaki interes może mieć Donald Tusk w tym, by jeszcze mocniej wciskać biskupów, i katolików w ogóle, w szpony PiS.
Wróćmy do wypowiedzi bpa Meringa. Istnieją poważne przesłanki, by uznać, że bp Mering mógł być jednym z duchownych objętych działaniami operacyjnymi ze strony struktur powiązanych z dawnymi służbami lub ich współczesnymi następcami. W przeszłości pojawiały się doniesienia medialne i sugestie dotyczące jego kontaktów z SB, które choć formalnie nie zostały potwierdzone orzeczeniem kościelnym, stanowiły materiał potencjalnego nacisku. Mechanizm szantażu aktami IPN od lat stanowił narzędzie wpływu na duchowieństwo w Polsce, a sprawa abpa Stanisława Wielgusa była inauguracją tych manipulacyjnych praktyk. Użycie tej metody wobec biskupa seniora – który formalnie przynależy do Konferencji Episkopatu Polski, ale nie pełni już funkcji decyzyjnych – mogło umożliwić kreowanie komunikatów o pozorach instytucjonalnego autorytetu. Jeśli hipoteza o presji potwierdziłaby się, to wypowiedzi Meringa należy traktować jako efekt wpływu, a nie wyraz samodzielnego rozeznania czy nauczania kościelnego.
W obliczu tak skonstruowanej kombinacji – wykorzystującej duchownych seniorów do wygłoszenia stanowiska o pozorach instytucjonalnego autorytetu, wzmacnianej medialnie i pośrednio zatwierdzonej reakcją państwa – władze Konferencji Episkopatu Polski znalazły się w sytuacji silnej presji. Można przypuszczać, że abp Tadeusz Wojda, jako przewodniczący KEP, został celowo wyłączony z bezpośredniej reakcji, by nie wikłać jego autorytetu w spór o charakterze politycznym. Ciężar odpowiedzi wziął na siebie wiceprzewodniczący KEP abp Józef Kupny, który sformułował stanowisko w sposób ostrożny, ale wyraźnie korygujący przekaz biskupów seniorów. Działanie to miało na celu zarówno ochronę integralności Episkopatu, jak i zneutralizowanie skutków działań najprawdopodobniej inspirowanych – jak wykazaliśmy powyżej – zewnętrznie, nieautoryzowanych wewnętrznie. Tymczasem red. Górny manipuluje przekazem, twierdząc, że to abp Kupny wywołuje podziały. To odwrócenie przyczyn i skutków ma jeden cel: wymusić na Kościele uznanie za oficjalną linii propagandowej emerytowanych biskupów inspirowanych politycznie.
Z punktu widzenia katolików, zwłaszcza tych uczestniczących w życiu publicznym, potrzebny jest ktoś, kto będzie gotów artykułować rozsądne poglądy na stosunki państwo–Kościół. Próby podporządkowania przekazu religijnego celom partyjnym z jednej strony oraz impulsywne reakcje instytucji państwowych z drugiej — niezależnie od intencji — prowadzą w praktyce do tego samego skutku. Ciężko wręcz uciec od spiskowego podejrzenia, że obie strony działają wspólnie i w porozumieniu, czyli tak naprawdę świadomie, przeciw Kościołowi.
Oczekiwane jest pojawienie się głosu, który nie powieli logiki presji i represji, ale zarazem nie będzie bierny wobec prób manipulacji. Głosu, który — bez spektakularnych deklaracji — wyznaczy granice dopuszczalnej ingerencji w przestrzeń duchową i instytucjonalną Kościoła.
Takie stanowisko nie powinno konfrontować się z nikim bezpośrednio, ale może odegrać kluczową rolę w przywracaniu właściwego porządku relacji między wspólnotą polityczną a wspólnotą wiernych.
Kazimierz Jaworski